Trudno zaprzeczyć, że znajomość języków obcych jest tak korzystnym dodatkiem zawodowym do umiejętności pracowników, jak i niezbędnym minimum dla sporej części specjalistów i kadry zarządzającej. Ku zadowoleniu polskich kursantów, światowa oferta szkoleniowa przybliżyła rynek edukacyjny innych państw, zwiększając konkurencyjność i umożliwiając wybór bardziej odpowiadający indywidualnym potrzebom.

Według badania CBOS-u, aż 45% pracodawców uważa, że znajomość języka obcego jest kwestią rozstrzygającą przy zatrudnianiu pracownika. Dopóki nie zostanie stworzona sztuczna inteligencja, doskonale imitująca ludzkie procesy psycholingwistyczne, posługiwanie się językami obcymi będzie w cenie, a jedyną zmienną pozostaną trendy w zapotrzebowaniu na konkretny język. Oferta krajowa kursów ogólnych i specjalistycznych, na wszelkich możliwych poziomach zaawansowania, w niewielkich grupach, gwarantujących miłą atmosferę, jest na tyle bogata, że każdy zainteresowany jest w stanie znaleźć coś dla siebie, by z satysfakcją rozwijać kompetencje językowe pod czujnym uchem lektora. Co ciekawe, jak pokazują wyniki badań agencji edukacyjnej Language Abroad, menedżerowie banków, lekarze czy inżynierowie coraz częściej podejmują decyzję, by językową wiedzę zdobywać nie u polskich ekspertów, a zagranicznych native speakerów.

Kupując prestiż

Zapewne podstawowym bodźcem kierującym żądnych wiedzy w stronę krajów danego obszaru językowego jest potencjalnie większy prestiż szkół zagranicznych. Już sam fakt umieszczenia w CV obcojęzycznej nazwy jednostki edukacyjnej sprawia, że nasz życiorys nabiera rumieńców i może wyróżnić się na tle innych, tradycyjnie „spolszczonych” dokumentów aplikacyjnych.

Polskie kursy językowe zwykle składają się ze względnie niezróżnicowanych i mało atrakcyjnych zajęć, z kolei kursy zagraniczne, poza nauką języka obcego, po zajęciach oferują nierzadko np. wycieczkę krajoznawczą, lekcje flamenco czy nawet kurs jazdy na… strusiu. Sporym atutem kursów zagranicznych jest też wymuszenie stałego używania języka, którego się uczymy. W Polsce, gdzie otoczenie edukacyjne składa się z mówiących po polsku lektorów i kursantów, mamy świadomość posiadania wątpliwej jakości wentyla bezpieczeństwa pod postacią mowy ojczystej. Za granicą okoliczności same skłaniają nas do podejmowania prób myślenia w języku obcym, co sprzyja nauce, a natrętna chęć ucieczki w stronę rodzimego języka zastępowana jest przez konieczność dopasowania się do (nie?)korzystnych warunków.

Pieniądze to nie wszystko

Oczywiście, nauka za granicą jest wydatkiem sięgającym nawet 7500 PLN za jedynie dwa tygodnie nauki, co może wydawać się ceną wyjątkowo wysoką w porównaniu z kwotą ponad trzykrotnie mniejszą za cały semestr nauki w Polsce. Osoby na wysokich stanowiskach są jednak skłonne zapłacić więcej za wycieczkę po wiedzę, którą mogą posiąść w miejscu egzotycznym, tym bardziej że kursy zagraniczne to po prostu coś więcej niż nauka. To możliwość poznania nowych kultur, połączenia przyjemnego z pożytecznym, a może, przede wszystkim, sprawdzenia siebie.

Kwestią rozstrzygającą podjęcie decyzji o tym, czy zostać w kraju (komfort i niższe koszty), czy wyjechać (dyskomfort podróży, znacznie wyższe koszty), są raczej czynniki dyspozycyjne (osobowościowe) niż sytuacyjne. Decyzja o wyjeździe wymaga pewnej ciekawości oraz odwagi i jej podjęcie nie wynika jedynie z celu, jakim jest zdobycie wiedzy. Z kolei wybór krajowego ośrodka szkoleniowego to krok w stronę wygody i, być może, głębszej analizy językowej popartej dłuższym okresem edukacji.

Liczy się język

Bezsprzecznie, znajomość języków obcych jest ważna, a stałe podnoszenie kwalifikacji jest pożądane z punktu widzenia pracownika, pracodawcy i firmy. Zdaniem Haliny Juszczyk, dyrektor Language Abroad, znajomość języka angielskiego stała się na tyle powszechna, iż przestał on obecnie robić większe wrażenie. Choć zgodzę się, że stopień unikalności znanego nam języka wpływa na wzrost naszych szans na rynku pracy, to jednak uważam, że powszechność języka a jego znajomość to dwie odrębne kwestie, tak często zresztą mylone.

Podczas nauki, na pewnym etapie, zaczynają liczyć się poprawność wyższego rzędu i naturalność ekspresji, na które nie kładzie się silnego nacisku w początkowej fazie poznawania języka. Dewaluacja wartości umiejętności językowych w Polsce jest wynikiem skomplikowanej gry czynników, takich jak: łatwość w zdobyciu uprawnień anglisty, fakultatywna, a nie obligatoryjna praktyka zagraniczna trwająca przynajmniej semestr, a także niższy koszt zatrudnienia pracownika z „powszechną” (komunikatywną), a nie „właściwą” (wysoce poprawną) znajomością języka angielskiego. Skutkiem tego, zapewne w większości CV, możemy natknąć się na informację, że dany kandydat poznał język angielski na poziomie zaawansowanym, choć w rzeczywistości może mieć problem z porozumieniem się w sklepie.

To tu, to tam…

Zagraniczne i krajowe kursy językowe łączy jedno - wspólny cel kursantów, jakim jest szlifowanie umiejętności lingwistycznych. Dyplom ukończenia kursu zagranicznej uczelni może być zapewne wisienką na torcie naszego doświadczenia, jednak per se smaku całości raczej nie zmieni. Należy wziąć pod uwagę, że choć za granicą warunki do nauki języka są nieporównywalnie korzystniejsze, to jednak kursy w innych krajach zwykle trwają zbyt krótko, by zdobyta wiedza - jakkolwiek cenna - w sposób znaczący poprawiła nasze umiejętności językowe. Nauka języka to bowiem proces skomplikowany, wymagający czasu i przede wszystkim pracy własnej, a nie ma nadziei bardziej płonnych od tych na opanowanie języka w jeden miesiąc. Zagraniczne kursy językowe kuszą też większą intensywnością, co również jest kwestią sporną, gdyż ludzkie zasoby uwagi, przyjmowania, przetwarzania i zapamiętywania informacji także są ograniczone. Doświadczenie lektora i korepetytora pozwala mi na stwierdzenie, że warto wydłużyć czas nauki kosztem intensywności. Ponadto uważam, że kursy językowe trwające krócej niż trzy miesiące w ogóle mijają się z celem, a i wyjazd szkoleniowy za granicę polecałbym raczej osobom z ugruntowaną wiedzą językową celem zdobycia wiedzy specjalistycznej.

Jeśli dysponujemy odpowiednimi środkami finansowymi i chcemy sprawdzić metody nauczania zagranicznych ośrodków edukacyjnych, warto wyjechać i poznać smak lingwistycznego urlopu. Teoretycznie, zgodnie z efektem zaangażowania, opuszczenie kraju celem podjęcia nauki języka powinno być bardziej efektywne od uczęszczania na kurs w ojczyźnie: poczyniwszy pewne przygotowania, czujemy potrzebę utwierdzenia się w słuszności podjętej decyzji, co może pozytywnie wpłynąć na naszą motywację wewnętrzną. Ostatecznie jednak nie sam wyjazd gwarantuje podniesienie kompetencji językowych, a właśnie zaangażowanie, które - jak nietrudno się domyślić - może być równie wielkie w Polsce, jak i za granicą.

Marcel Kucaj

Źródła:

  • Aronson, E., Wilson, T., Akert, R. (2006) „Psychologia społeczna. Serce i umysł”. Poznań: Zysk i S-ka Wydawnictwo.
  • „Polska Gazeta Krakowska”: „Za granicą kursy lepsze, ale droższe”. (02.05.2011)

Przeczytaj także:

Ona24.eu - All rights reserved.